Wyspa Nisyros – Prolog

Niebanalna jest Nisyros, słodka w swej lukrowanej bieli kamiennych domów, niezmienna przez stulecia. Każdego roku wita gości sumadą, kanneladą i lodami o egzotycznych smakach. Mozaiki chochlaków rozrzuconych na progach opowiadają historie Posejdona i Polivotisa, pięknej Kos, której częścią była niegdyś ta maleńka wysepka. Życie płynie tu spokojnie i cicho jak strumienie wąskich uliczek pośrod skał…

Niebanalna jest Nisyros, słodka w swej lukrowanej bieli kamiennych domów, niezmienna przez stulecia. Każdego roku wita gości sumadą, kanneladą i lodami o egzotycznych smakach. Mozaiki chochlaków rozrzuconych na progach opowiadają historie Posejdona i Polivotisa, pięknej Kos, której częścią była niegdyś ta maleńka wysepka. Życie płynie tu spokojnie i cicho jak strumienie wąskich uliczek pośrod skał kamienic. Wydaje się, że cienie domów ochronią mieszkańców przed wszelkimi katastrofami i nikt nie myśli o tym, że w sercu tej wdzięcznej wyspy kryje się potwór. Stąpajcie cicho, kiedy odwiedzacie Jego dom, bądźcie pokorni w obliczu potęgi uśpionego Giganta, bo póki wyspa darzy nas miłością nie pozwoli mu się obudzić…

Biegnę na spotkanie Króla Wulkanu, jak szalony Antonin Artaud pragnę oczyszczenia w okrucieństwie ognia. Płonąc od środka wykuję siebie na nowo, a Król Wulkanu podaruje mi chaos, kiedy cień jego uśmiechu dotknie duszy. W płomieniach wirują idee, które jak korona splatają się cierniem okalając skronie. Liczby, znaki, symbole, obrazy jak rosnące kolce przebijają skórę i kości, wrastają korzeniami w wargi, aby zakwitnąć opowieścią o umiłowaniu mądrości.

Pod cukierkową kołderką białych domów Nisyros Król Wulkanu uśmiecha się do mnie…